Makijaż rozpoczynam od twarzy. Za pomocą zwilżonej gąbeczki wklepuję podkład, który nigdy mnie nie zawiódł, czyli Revlon Colorstay w odcieniu 180 Sand Beige. Cienie pod oczami rozświetlam za pomocą mojego niedawnego odkrycia – korektora Catrice Liquid Camouflage 010 Porcelain. Zawsze pamiętam o pudrze, który ma za zadanie utrwalić cały makijaż. Na większe wyjścia sięgam po Kryolan Fixing Powder w transparentnym kolorze P1, dzięki któremu jestem w 100% pewna, że mój makijaż będzie na miejscu przez cały czas, skóra będzie dobrze zmatowiona, nie będzie się świecić. Natomiast policzki podkreślam za pomocą paletki Kobo Professional Face Strobing Palette, w której znajduje się brązer, róż oraz rozświetlacz – wszystko, co jest potrzebne do wykończenia makijażu.
Malowanie oczu rozpoczynam od podkreślenia brwi, ponieważ stanowią one ramę dla oka. Następnie wklepuję na powieki odrobinę bazy pod cienie, aby wzmocnić ich kolor oraz przedłużyć trwałość. W tej roli świetnie się spisuje matowa baza Zoeva Eyeshadow Fix Matte.
Czas na cienie. Zaczynam je nakładać od zewnętrznego kącika, dodając w miarę potrzeby kolejne warstwy, za pomocą których buduję kolor. Rozcieram je do góry oraz do wewnątrz, dzięki temu po dodaniu jasnego beżowego cienia na resztę powieki, kolory ładnie się przenikają. Dolną powiekę podkreślam tymi samymi cieniami. Kolory, które tutaj użyłam to brązy oraz połyskujące bordo – wybrałam sprawdzone cienie: MakeupGeek oraz z paletki Sigma Nightlife by Camila Coelho.
Aby wykończyć makijaż oczu, maluję wzdłuż górnej linii rzęs kreskę. Zwracam tutaj szczególną uwagę na to, aby nie było prześwitów między rzęsami oraz aby była zakończona na ostro. Warto też pamiętać o tym, by w zewnętrznej części oka była ona grubsza niż w wewnętrznej, dzięki temu oko jest ładnie wyprofilowane. Przyczerniam także linię wody górnej i dolnej powieki. Do kresek użyłam tutaj eyelinera w żelu Sigma w kolorze Wicked. Sprawdza się on także właśnie na linii wody, kredki bardzo szybko u mnie znikają, natomiast dzięki linerowi są bardzo trwałe na oku. Na koniec dokładnie tuszuję rzęsy. Zawsze można dokleić sztuczne rzęsy, jednak moje własne są w dobrej kondycji zatem tusz L’Oreal Volume Million Lashes Noir Feline dobrze je wydłuża, pogrubia i podkręca.
Usta w sezonie jesiennym powinny być wyraziste. Najpierw za pomocą kredki Golden Rose Dream Lips Lipliner 514 obrysowuję kontur ust, wypełniam nią także całość, a następnie sięgam po swoją ulubioną pomadkę Golden Rose Velvet Matte 02. Zawsze nadmiar produktu odciskam w chusteczkę, dzięki temu uzyskuje matowy efekt oraz pomadka dłużej utrzymuje się na ustach.
Ten makijaż sprawdzi się na co dzień oraz na większe wyjścia, moim zdaniem jest dość uniwersalny i będzie pasował do wielu typów urody.