Daga Szolc to zapalona biegaczka, autorka bloga i całego projektu Great Sicilian Escape. Na co dzień udziela się w branży beauty oraz jest trenerem personalnym. Pasjonuje się także dietetyką – układa jadłospisy według zasady „clean eating”. Zakochana po uszy w słońcu, Sycylii i bieganiu. Jej życiowe motto? To cytat Jima Carreya: „Może Ci się nie udać nawet jeśli robisz coś, na czym Ci nie zależy… więc równie dobrze możesz dać sobie szansę i robić to, co kochasz.” Inspiracją do zrealizowania projektu była miłość do Sycylii i miłość do biegania. Daga Szolc od 14 lat jest bardzo związana z tą malowniczą włoską wyspą. Podróżowała wielokrotnie, a latem 2017 roku postanowiła, że właśnie tu zrealizuje bieg który wymyśliła i tym samym ustanowi oficjalny Rekord Polski, którego nikt nigdy jeszcze się nie podjął. Sycylia to niesamowita wyspa, z bogatą kulturą, tradycjami. Swoje zmagania podczas biegu Daga na bieżąco komentowała na na swoim Fanpage’u GSE. Pokazywała życie codzienne ludzi i swoje przygody, bolączki i ciężkie chwile.
Projekt miał także wymiar charytatywny. Dodatkową inspiracją do ustanowienia Rekordu Polski na najszybsze obiegnięcie Sycylii była bowiem chęć pomocy innym. Aż 20% kwoty zebranej od sponsorów na realizację biegu wokół Sycylii, trafiło na konto stowarzyszenia Amazonek. Podczas całego biegu Great Sicilian Escape, istniała możliwość dokonywania bezpośrednich wpłat na konto Stowarzyszenia. Taka możliwość istnieje aż do teraz i trwać będzie dopóki istnieje idea GSE. Akcję nagłośniły zarówno polskie jak i sycylijskie media, dzięki czemu bardzo dużo osób zaangażowało się w inicjatywę. Dlaczego akurat Amazonki? Daga Szolc opowiada, że przez 4 lata współpracowała z tą grupą niesamowitych kobiet jako wolontariuszka, a ponadto podkreśla, że na całym świecie październik jest miesiącem walki z rakiem piersi.
Każdy dzień wyglądał podobnie pod kątem technicznym, zmieniały się tylko widoki na horyzoncie. Pani Daga wyruszała każdego dnia w drogę między godziną 6 a 8 rano, w zależności od liczby kilometrów przewidzianych do przebiegnięcia w danym dniu. Daga biegła możliwie najbliżej linii brzegowej wyspy. Nie zawsze jednak było to możliwe, a trasa musiała być przede wszystkim bezpieczna dla biegaczki. Wybrzeże Sycylii jest skaliste, a wiele dróg jest prywatnych, co wymusiło na Pani Dagmarze nieznaczną korektę trasy. Team Dagi Szolc składał się z dwóch dodatkowych osób, które poruszały się specjalnie oznakowanym samochodem.Trasa auta była podobna do trasy biegaczki, lecz nie zawsze. W zasadzie auto poruszało się w sekwencjach co 5 km czekając na biegaczkę, dlatego głównie na trasie Daga była sama. W nielicznych etapach biegu, niezbędne okazało się, aby auto eskortowało panią Dagmarę, ze względu na niebezpieczne tereny, na których występują bardzo agresywne watahy dzikich psów. Każdego dnia, kolejne etapy biegu kończyły się o zachodzie słońca, a te na Sycylii są wyjątkowo malownicze. Wieczorna regeneracja i nocleg każdego dnia odbywały się w innym hotelu, czy kwaterze. Zawsze jednak po przybyciu na miejsce pani Dagmara była entuzjastycznie witana przez gospodarzy.
Biegaczka nie stosowała żadnej konkretnej diety, mimo swoich problemów z nietolerancją laktozy i glutenu dała radę każdego dnia pokonywać założone odległości. Obiegnięcie Sycylii przez Dagę Szolc już w pierwszym tygodniu okazało się zabójcze dla jej stóp. Przez liczne pęcherze Pani Dagmara biegła wolniej niż początkowo zakładała, jednak biegła wytrwale cały czas, bo taki był warunek uznania Rekordu Polski. Wyjątkiem od reguły były miejsca, gdzie trzeba było wspinać się po skałach i brodzić po pas w wodzie. Pęcherze, dzikie psy i trudne wybrzeże to były najgorsze przeszkody, które były wyzwaniem, ale również stanowiły powód do szczęścia i radości jak tylko udawało się przezwyciężać wszelkie przeszkody.
Przybiegając do każdego kolejnego miasta położonego na trasie rekordowego biegu wokół Sycylii, Dagmara była entuzjastycznie witana przez lokalne władze miasta i obywateli wyspy. Obiegnięcie Sycylii po obwodzie zakończyło się dokładnie w tym samym miejscu, gdzie się rozpoczęło, czyli w miejscowości Sciacca. Łącznie Dagmara Szolc w ciągu zaledwie 25 dni pokonała blisko 1050 km. Dziennie Daga pokonywała różne odległości – od 70 do 15 km. Średnio dało to dystans 45 km dziennie. W ciągu całego dnia biegaczka wypijała około 6-7 litrów wody – woda podróżowała samochodem technicznym, Daga używała wody Jantar w butelkach o pojemności 0,7 l. Tak wielki wysiłek wymagał dostarczania odpowiedniej ilości kalorii, ale ciało poddane takiej próbie reaguje często obrzękiem. Widać to na filmie dokumentalnym, który Dagmara nakręciła razem z Fabrizio Chiruzzi, Włochem z Sycylii, który bardzo pomógł przy projekcie. Film dokumentalny otrzymał specjalną nagrodę na Festiwalu Filmów Sportowych w Palermo w grudniu tego roku. Uroczysta projekcja odbyła się następnego dnia po festiwalu na Uniwersytecie w Palermo, gdzie wywołał takie emocje i zainteresowanie, że Parlament Sycylijski zaprosił Dagmarę jako gościa na projekcję filmu również tam i krótki wykład. Projekcja filmu ma miejsce również na uczelni SGGW w Warszawie.
Daga zaczyna obecnie przygotowywać ofertę na wyjazdy biegowe na Sycylię, szlakiem jej wyprawy, rozpoczyna z nową siłą treningi ze swoimi klientami, szykuje się do nowego sezonu biegowego. Jak sama podkreśla, to co przeżyła na wyspie, na zawsze pozostanie w jej sercu, było bardzo ciężko, ale udało się i dało siłę do dalszego działania. Zapytania czy powtórzyłaby ten karkołomny wyczyn znając już jego najgorsze strony, bez wahania odpowiada: „Tak, zrobiłabym to jeszcze raz!”.
Więcej informacji na Facebooku Daga Szolc Great Sicilian Escape. Dagę podczas biegu wspierała woda Jantar.
fot. materiały prasowe