Rozdwojone końcówki
Włosy ścierają się i w konsekwencji rozdwajają na skutek działania czynników zewnętrznych. Nie da się tego uniknąć, choćbyśmy bardzo starały się utrzymać jak najlepszą ich kondycję. Końcówki są najstarszymi z naszych włosów, najdłużej narażonymi na negatywne skutki różnych codziennych czynności. Mogą być to zarówno te typowo związane z włosami i ich stylizacją na gorąco (suszenie, prostowanie), ale także zwyczajne upinanie włosów, podczas którego nieświadomie ścieramy je mechanicznie.
Nieświadomie możemy zaszkodzić swoim włosom nawet wyciąganiem ich spod niefortunnie zawieszonej na ramieniu torebki. Uszkodzeń włosy zatem absolutnie nie da się uniknąć – prędzej czy później rozdwojone końcówki pojawią się na pewno. Jeżeli będziemy zwlekać z ich ścięciem, rozdwojenie zacznie postępować – jeden włos rozdzieli się na dwa cieńsze i łamliwe.
Cały ten proces prowadzi do powstawania na całej objętości pojedynczych włosów innej długości. Powoduje to ich wzajemne tarcie się o siebie i jeszcze szybciej postępujące negatywne zmiany.
Czy włosy rosną szybciej po podcięciu? Nie!
Powtarzane od zawsze: “Jeśli zetniesz włosy, szybciej urosną” było zawsze doskonałą namową do ich ścinania. Niestety jednak kwestia zapuszczania włosów nie jest tak prosta. Nie można powiedzieć, że zupełnie nie zależy od ich podcinania, jednak chodzi tutaj jedynie o efekt wizualny. Już wyjaśniamy!
Sam proces wzrostu włosów zależny jest wyłącznie od cebulek włosów i skóry głowy, jednak jeśli nie podetnie się zniszczonych końcówek w odpowiednim momencie i włosy będą się łamać, to efekt ich rośnięcia i tak nie będzie widoczny. Tyle samo, ile zdąży urosnąć, w tym samym czasie się wykruszy. W takiej sytuacji lepiej ściąć włosy – nadać im równej linii i nie dopuścić do postąpienia rozdwojenia na wyższe części włosów.
Ścięcie włosów nie przyspieszy tempa ich wzrostu, ale możemy odnosić takie wrażenie przez to, że po podcięciu włosy te, które urosną rzucą nam się w oczy bardziej, niż gdyby miały rosnąć stopniowo. Często powtarza się także, że im więcej włosów zetniemy, tym urosną szybciej.
To oczywiście nie jest prawdą, jednak ścięcie większej ilości centymetrów faktycznie pozwoli po prostu na usunięcie większej ilości zniszczonych włosów, co wpłynie na nie korzystnie.
Jak często, a może jak rzadko
Włosy, które są w dobrej kondycji należy ściąć około 2 centymetry i zaleca się robienie tego około raz na 3-4 miesiące. Wydaje się to dość krótki okres czasu, jednak w praktyce oznacza to wybranie się do fryzjera zaledwie 3-4 razy w roku.
Regularność jest konieczna w każdym rodzaju pielęgnacji, więc nie da się jej uniknąć i w tym przypadku. Włosy można też ściąć samodzielnie w domu, jednak należy pamiętać, żeby mieć do tego nożyczki fryzjerskie (koniecznie ostre!). Można kupić je za stosunkowo niską kwotę (około 30 zł) w większości drogerii. Jednak ścięcie włosów samemu sobie jest odrobinę ryzykowne.
Trzeba zastosować specjalną technikę, by uniknąć niepożądanego efektu nierównej linii włosów, najbezpieczniej jest więc poprosić kogoś o pomoc.
Włosy długie czy zdrowe?
W podejmowaniu decyzji o podcinaniu końcówek mimo wszystko należy najbardziej kierować się własną, subiektywną opinią, nie popartą wiedzą o kosmetykach. Długie włosy są bardzo ważne dla wielu z nas, jednak odbudowanie kondycji włosów i pozbycie się rozdwojonych końcówek potrafi zajmować lata.
Niektórzy mają włosy z tendencją do łamania się i kruszenia – dla takich osób utrzymanie idealnej kondycji włosów jest praktycznie niemożliwe, jednak czy mamy odmawiać im możliwości zapuszczenia włosów? Oczywiście nie. Nie każdy musi mieć zdrowe włosy, ale każdy chce, żeby jego włosy wyglądały na zdrowe.
Na szczęście jest na to mnóstwo sposobów. Serum silnie regenerujące lub odżywki nakładane bez spłukiwania mają zabezpieczyć czy nawet scalić końcówki. Stosowanie takich produktów będzie dobrą alternatywą ścinania rozdwojonych końcówek także dla osób, które chcą zapuścić włosy w krótkim czasie, np. z powodu specjalnej okazji. Dla takich osób idealnym dopełnieniem będą także produkty stymulujące wzrost włosów.
