Pięcioro dzieci i „coś” powstało w 1902 roku, ale nie mam wrażenia, że się zestarzało. Ta powieść jest równie uniwersalna jak Mary Poppins. Nawet jeśli dzieci nie rozumieją realiów, podwieczorków, pokojówek, troczków i wstążek, to na pewno są wrażliwe na żarty i fantastyczne opowieści o czarach. Mam nadzieję, że kolejne pokolenie dzieci polubi tę książkę i jej bohaterów: trochę grzeczne, a trochę niegrzeczne dzieci, którym ciągle przydarzają się niezwykłe przygody, i zgryźliwego i magicznego jednocześnie Piaskoludka.
To naprawdę doskonała, pięknie napisana książka, klasyka literatury dla dzieci. Bardzo dobrze, że doczekała się wznowienia, bo niełatwo ją było znaleźć nawet w antykwariatach. Na szczęście wydawnictwo skorzystało z dawnego tłumaczenia autorstwa niezawodnej Ireny Tuwim, we wznowieniu są też ilustracje Marii Orłowskiej-Gabryś. I słusznie, bo to bardzo dobre tłumaczenie i bardzo dobre ilustracje. Dzięki temu niektórzy rodzice będą więc mieli wrażenie podróży w czasie; na chwilę będą mogli wrócić do dzieciństwa. Mam nadzieję, że doczekamy się też wydania kolejnych przygód Cyryla, Antei, Roberta i Janeczki, czyli „Feniksa i dywanu” oraz „Magicznego amuletu”.
Pięcioro dzieci i „coś”, Edith Nesbit, wydawnictwo Znak Emotikon, cena 33,99 zł