Te, co świecą, pachną i wibrują

Te, co świecą, pachną i wibrują


Fot. Shutterstock

W 2006 roku niemiecki wynalazca Jan Vinzenz Krauze rozpoczął testy prezerwatywy w spraju. Wspaniała idea, prawda? Psik, psik i po sprawie. Niestety szybko okazało się, że ta metoda antykoncepcji jest nieskuteczna. Powłoka takiego kondomu ma nierówną grubość, nie zapewnia odpowiedniego komfortu i bezpieczeństwa. Choć pod pewnymi względami prezerwatywa „psikana na miarę” miała swoje zalety, to okazała się niewypałem. Póki naukowcy i inżynierowie nie wymyślą czegoś lepszego, najprostszą i najtańszą metodą dbania o bezpieczeństwo zbliżeń seksualnych pozostanie klasyczny lateksowy balonik. Jednak to, że gumowa prezerwatywa jest już z nami od ponad 150 lat nie znaczy, że musi być czymś nudnym i banalnym.

Z prezydentem albo z muszką
Zacznijmy od czegoś zupełnie elementarnego, od koloru. Niemal w każdym kiosku czy sklepie można dostać kondomy kolorowe: czerwone, zielone, niebieskie, żółte, białe lub czarne. Gdy odwiedzimy sex shop lub sklep internetowy oferujący bogatszy asortyment w tej dziedzinie, przekonamy się, że jedynym ograniczeniem jest nasza wyobraźnia. Nie brakuje kondomów wielokolorowych, w paski albo z zabawnymi zdobieniami. Np. marka Dick’s Formalwear proponuje produkt, w którym męski atrybut każdego dżentelmena będzie wyglądał elegancko: wzór fraka z muszką. Inny pomysł to Love Light – prezerwatywa nowozelandzkiej firmy Condomworld, która, jak sama nazwa wskazuje, świeci. Na zielono! Firma Condometric z kolei oferuje wzór prezerwatywy z nadrukowaną miarką umożliwiającą pomiar długości (oczywiście nie jest ona wykonana z rozciągliwego lateksu). Szereg producentów wypuszcza kondomy związane z bieżącymi wydarzeniami np. wyborami prezydenckimi. Jeśli satysfakcjonuje nas ciekawy obrazek na opakowaniu prezerwatywy, wystarczy przesłać stosowny plik do firmy MyFace Condoms, a otrzymamy gumki w paczuszkach, na których widnieć może np. nasza twarz.

Z kofeiną lub znieczuleniem
Podobno kolor ma dużo mniejsze znaczenie niż zapach i smak. Nie da się ukryć, że zapach lateksu nie należy do przyjemnych, dlatego od dziesięcioleci wytwórcy prezerwatyw oferują nam prawdziwe bogactwo wyboru. Obok prostych aromatów owocowych do dyspozycji mamy dziś gumki: czekoladowe, o zapachu chińskich ziół, whisky, czerwonego wina, kawy (z wysoką zawartością kofeiny!) – i wiele, wiele innych. Japoński brand Fe+Male jest przykładem, że można pójść o krok dalej: ich prezerwatywy nasączone są preparatem z witaminami i łatwo przyswajalnym żelazem! Swoich fanów mają także kondomy o smaku i zapachu mięty, które dodatkowo tworzą specyficzne wrażenie chłodu i świeżości.

No właśnie, prezerwatywy mogą być nasączane substancjami, których działanie wykracza poza dziedzinę zapachu i smaku: środki plemnikobójcze (dla zwiększenia poczucia bezpieczeństwa), rozgrzewające lub drażniące, czyli zwiększające podniecenie albo przeciwnie – znieczulające, a przez to opóźniające ejakulację.

Z żeberkiem lub bałwankiem
Wrażenia w trakcie zbliżenia intymnego intensyfikować może także kształt i faktura prezerwatyw. Zacznijmy od wielkości. Dzięki elastyczności lateksu standardowe prezerwatywy pasują zdecydowanej większości populacji mężczyzn. Ci hojniej lub skromniej obdarzeni przez naturę bez trudu znajdą modele zapewniające im odpowiedni komfort i bezpieczeństwo. W przypadku prawdziwych skrajności można poszukać w Internecie produktów Little Willy lub Big Boy.

A co z osobami, które szukają pikanterii? Dla tych przygotowano prezerwatywy o specjalnej fakturze. Dominują dwa główne elementy wzbogacające doznania (przede wszystkim partnerek): prążki, zwane też żebrowaniami, i wypustki. Warto podkreślić, że właściwie dobrana prezerwatywa może istotnie zwiększyć doznania kobiety np. poprzez stymulację punktu G.

Jeśli ktoś jednak chce podejść do zabawy w sypialni z przymrużeniem oka, może wybrać gumki z zabawnymi główkami: w kształcie bałwanka, klowna lub świnki. Brytyjski brand Wacky Rubbers zapewnia także kondomy w kształcie znanych zabytków np. Big Bena. Szukając natomiast prawdziwych efektów specjalnych, warto rozejrzeć się za prezerwatywami z wibrującym pierścieniem zintegrowanym z podstawą kondomu np. firmy Trojan.

Nie tylko lateks
Zdecydowaną większość prezerwatyw dostępnych na rynku produkuje się z lateksu. Jednak od 20 lat w sprzedaży dostępne są także kondomy z poliuretanu
– sztywniejsze, ale odporne na substancje nawilżające na bazie tłuszczu i nieuczulające osób wrażliwych na kontakt z lateksem. W 2008 roku na rynek trafiły też prezerwatywy poliizoprenowe, które mają podobne zalety i wady do lateksowych, ale mogą z nich korzystać osoby uczulone na lateks.
Od tysiącleci stosowane są także prezerwatywy ze zwierzęcych (najczęściej
– owczych) jelit. Niszowi producenci oferują takie naturalne prezerwatywy do dziś
– kupić je można np. pod marką Natural Lamb. Nie chronią one jednak przez chorobami wenerycznymi, w tym HIV.

Polski ślad
Jedną z najwybitniejszych postaci w historii kondomu był Juliusz Fromm,
polski chemik urodzony w Koninie. W 1912 roku wynalazł on metodę produkcji prezerwatyw bezszwowych, co bardzo zwiększyło zainteresowanie tymi produktami. Zyskawszy zamówienia dla niemieckiej armii podczas I wojny światowej, Fromm rozbudował swoje podberlińskie zakłady do rozmiarów sporej fabryki.
Dorobek życia został jednak stracony: gdy do władzy doszli naziści, Fromm, który uważał się za Polaka, ale był pochodzenia żydowskiego, został zmuszony do sprzedaży fabryki matce chrzestnej Hermanna Göringa za sumę będącą mikroskopijną częścią jej faktycznej wartości.

 

 

Udostępnij:
0